Strona główna Hovawart "użyteczny" Co robić? W co się bawić? Hovawart i koń

Hovawart i koń

Czy to możliwe?

Relacje psa z koniem są rzadkie i zazwyczaj niełatwe. Konie są typowymi roślinożercami - silne i mocne, ale zarazem bardzo płochliwe. Psy to drapieżniki - ujadają, szczekają i atakują. Można by pomyśleć, że to niemożliwe, aby pies żył w zgodzie z koniem.  Trudno wydać ostateczną opinię odnośnie do zażyłości relacji psa i konia. Wszystko bowiem zależy od charakteru zwierząt i ich usposobienia.

Pierwszy kontakt

By się przekonać, czy nasze zwierzęta zostaną przyjaciółmi, musimy przede wszystkim pozwolić na pierwszy, kontrolowany kontakt. Należy przy tym pamiętać, że psy potrafią ścigać konie, obszczekiwać i podgryzać. A przestraszony koń potrafi się “odwdzięczyć” i solidnie naszego psa kopnąć (co najczęściej kończy się mocnym okaleczeniem, a nawet śmiercią psa). Jeżeli koń zbliża się do psa wolnym krokiem, ma postawione uszy i próbuje obwąchiwać swojego mniejszego kolegę (oznaki przyjaznego nastawienia), możemy spodziewać się pozytywnych efektów spotkania. Młode psy zazwyczaj nie rzucają się do walki i nie zamierzają wchodzić w konflikt z końmi. Przeciwnie, często zaczepiają i zachęcają do zabawy. Przy pierwszym spotkaniu lepiej trochę ostudzić zapał psa, by nie spłoszyć konia.

Pozytywne zachowanie konia:

-       spokojne, powolne poruszanie się

-       uszy postawione

-       zaciekawiony wzrok

-       często opuszczona głowa

-       obwąchiwanie

Zachowania, na które należy uważać:

-       położone uszy

-       gwałtowne podrzucanie głową

-       szybkie zrywy do szybszego chodu

Wymagane zachowanie szczeniaka/psa:

-       spokój i opanowanie

-       najlepiej pozostawanie w bezruchu lub powolne poruszanie się

-       brak szczekania

Warto pamiętać, że psy należy zapoznawać z końmi możliwie jak najwcześniej.

Nauka wzajemnych relacji

Dobrym miejscem pierwszego zapoznania jest boks konia. Koń pozostaje w miejscu, w którym czuje się bezpiecznie, jednocześnie mając “ograniczoną” przestrzeń, więc my mamy do pilnowania tylko psa. Najlepiej, gdy ten jest na luźnej smyczy i pozostaje pod naszą kontrolą. Nie powinniśmy jednak dawać mu wsparcia w budowaniu pozornej odwagi (nie napinać smyczy, nie prowokować głosem ani nie poklepywać psa, zachęcając do działania, aby jego zachowanie nie było brawurowe, a ostrożne). Jeżeli pierwsze spotkanie przebiegło spokojnie, koń pozostał zaciekawiony i niezrażony, a pies nauczył się opanowania w jego towarzystwie, możemy być dobrej myśli. Relacja między koniem i psem rodzi się stopniowo. Zwierzęta wzajemnie uczą się swoich zachowań i nieprzekraczalnych granic. Każdy kontakt psa z koniem powinien być kontrolowany przez człowieka.

Kiedy koń i pies czują się swobodnie w swoim towarzystwie, można pozwolić, by pies swobodnie wchodził do boksu konia. Powinien znać już zachowania konia w boksie, a koń czuć się bezpiecznie w jego obecności. Kolejnym etapem relacji psa i konia jest czas, gdy koń znajduje się poza boksem. Idealnym miejscem do nauki jest hala, ale wystarczy ogrodzony plac. Bardzo ważne, by koń był spokojny i pozostał pod kontrolą. Musi pozwalać na bezpieczne prowadzenie się na lonży/uwiązie (najlepiej, gdy swobodnie spaceruje za człowiekiem). Na wszelki wypadek dobrze byłoby, gdyby towarzyszyła nam druga osoba. Wtedy jedna prowadzi konia, a druga psa. W ten sposób idziemy na “spacer”. Zwierzęta poruszają się powoli i oswajają ze swoją obecnością. Koń widzi, że pies mu nie zagraża, pies powinien się nauczyć nie gonić poruszającego się konia.

Kiedy ten etap nauki przebiegł pomyślnie, możemy przystąpić do kolejnego, kiedy człowiek znajduje się na grzbiecie konia i kontroluje psa tylko za pomocą głosu. Do nauki odpowiednich zachowań będzie nam potrzebna druga osoba. Jej zadaniem będzie kontrola psa i pokazanie co wolno, a czego nie. Para koń-jeździec zachowuje się normalnie, jazda przebiega standardowo. Na tym etapie musimy postawić sobie pytanie, na co pozwalamy psu podczas jazdy. Z doświadczenia powiem, że wygodnym rozwiązaniem jest, gdy pies stępuje obok konia, ale na czas kłusa, galopu i skoków pozostaje w ustronnym miejscu (względy bezpieczeństwa). Właśnie tego oczekujemy od pomocnej osoby. Podczas, gdy para stępuje, osoba z psem spaceruje obok. Na czas innych czynności udaje się w miejsce, w którym nie będzie przeszkadzać, ale pozostanie  zasięgu wzroku. Pies uczy się, że tam ma pozostawać do momentu zakończenia  jazdy i przejścia do stępa. Wtedy osoba z psem znowu spaceruje obok pary. Ten etap nauki trzeba powtarzać wielokrotnie, można też wprowadzić komendę odsyłającą psa na określone miejsce.

Jeśli uznamy, że pies nauczył się prawidłowego postępowania, można spróbować jazdy bez smyczy i osoby pomocniczej. Doszliśmy do momentu, kiedy pies rozumie zachowania i ruchy konia, a koń przyzwyczajony jest do obecności psa. Teraz, gdy mamy pewność, że zwierzęta nie chcą zrobić sobie krzywdy, możemy rozszerzać ich relacje, poprzez swobodne puszczanie konia na padok czy wspólne wyjazdy w teren. Wszystko musi odbywać się pod naszym nadzorem. Warunkiem wyjazdu w teren jest znajomość trasy oraz pies reagujący na komendy i trzymający się przewodnika.

Obserwowanie budującej się relacji między koniem i psem dostarcza wielu niezapomnianych wrażeń. Z własnego doświadczenia wiem, jak głęboka potrafi być to przyjaźń.

Relacje z doświadczenia

Mój hovawart pierwszy raz był w stajni w wieku 3 miesięcy. Do dziś bywa tam codziennie. Czasem się zastanawiam, czy Ona wie, że nie jest koniem. Potrafi spać u swojego konia w boksie, wyjadać mu marchewki, a nawet owies i siano! Gdy była szczeniakiem, znosiła do konia zabawki/patyki zachęcając do zabawy. Widok przeciągającego się zabawkami konia z psem - wyjątkowy. Obecnie ich relacje polegają na wzajemnym wyprowadzaniu się na spacery, aportowaniu jabłek i codziennym buziaku w chrapy. Koń zaakceptował obecność psa na każdym kroku, a pies nauczył się zasad bezpieczeństwa w jego towarzystwie. Ale choć funkcjonują z sobą od czterech lat, to nadal ich relacje należy kontrolować. Zwłaszcza w sytuacjach, gdy odzywają się instynkty jednego i drugiego gatunku lub pojawia się niebezpieczeństwo związane z różnicą masy. Koń pozostaje koniem, zawsze może się spłoszyć lub nie zauważyć psa. Pies (przynajmniej mój) uważa za świetną zabawę, gdy koń bryka lub się tarza. Są to dla niego sytuacje bardzo niebezpieczne, ale on tego nie rozumie. Nie zmienia to jednak faktu, że to bardzo dobry sposób wspólnego spędzania czasu. Spacery do lasu wydają się przyjemne dla całej trójki (pies, koń, jeździec). Pozytywny kontakt psa z koniem pozwala na korzystanie z uroków przyrody. W przypadku ras dużych, jaką jest również hovawart, należy pamiętać, że dłuższe wyjazdy w teren mogą odbywać się dopiero z dorosłym psem (wcześniejsze mogą mieć negatywny wpływ na rozwój fizyczny psa).

Na zakończenie

Nie można zapominać, że pies i koń to różne zwierzęta. Roślinożerca i drapieżnik. Ponieważ to człowiek sprowadził psy do stajni, człowiek powinien wziąć odpowiedzialność za ustalenie poprawnej relacji pies – koń. Dlatego bardzo ważne jest, by umiejętnie nadzorować zachowanie zarówno psów, jak i koni. Nieodpowiednio wychowany pies stanowi w stajni zagrożenie nie tylko dla siebie i koni, ale też dla człowieka. Wystarczy wyobrazić sobie zastęp początkujących jeźdźców na wierzgających wierzchowcach, oganiających się od psów. Niektóre rasy psów hodowane były specjalnie do pracy z człowiekiem i końmi. Jednym z przykładów może być  foxhound, rasa wyhodowana w Wielkiej Brytanii do polowań na lisy. Polowania odbywały się, oczywiście konno, już od XVI. wieku. Innym przykładem jest pochodzący z Chorwacji  dalmatyńczyk. W Stanach Zjednoczonych w połowie XVIII. wieku używano ich do obrony podróżnych przed rabusiami, a w XIX. wieku dalmatyńczyki towarzyszyły pojazdom konnym. Nazywano je wówczas psami karetowymi.

Jak jest z hovawartem? Uważam, że jest psem do wszystkiego - dlaczego więc nie do stajni? ;)

autorka tekstu: Joanna Marcinkowska
zdjęcia: Joanna Marcinkowska, Agnieszka Szczepańska i Katarzyna Rożniewska

 

Migawki

Jeśli Google nie ściemnia (a dlaczego miałoby ściemniać w tak ważnej sprawie?), to imię naszego najnowszego reproduktora oznacza w językach skandynawskich "odważny". Wprawdzie, skoro miot był na M, a skojarzenie miało być nordyckie, można było go nazwać "Muminek", ale niech będzie, Modig rzeczywiście brzmi poważniej (i odważniej!). Zapraszamy więc do bliższego poznania MODIGA Unalome.