Strona główna Zawody: Relacje z zawodów II wiosenne Zawody IPO FH - kwiecień 2015

II wiosenne Zawody IPO FH - kwiecień 2015

II Wiosenne Zawody FH w Kalsku, 18-19 kwietnia 2015 r.

Pogoda może trochę tej wiosenności przeczyła, ale tropienie było, jak najbardziej. A hovawarty stawiły się licznie.


WITKA Las Księżniczek z Dorotą

Refleksje subiektywnie zebrane i zanotowane

Łąka, za łąką las, za lasem łąka. Za pagórkiem dolina. Nic nie widać. Z niecierpliwością czekam na psa, który powinien, według moich obliczeń, już dawno wyłonić się z trawy. Mija minuta, dwie, trzy. Zaczynam się niepokoić, czy Witka da radę, czy dokończy ślad. Wreszcie jest. Majaczy się na tle dolinki, spokojnie, miarowo, nieśpiesznie brnie pod wiatr, mruży oczy chroniąc je przed gradem. W obrośniętych sierścią uszach hula wiatr. Powiedziałabym, że halny, gdyby nie to, że jesteśmy w Kalsku, pod Zieloną Górą. Chociaż właściwie to też jest jakaś „góra” więc niech będzie, że halny. Suka od czasu do czasu podnosi głowę, upewniając się, że idzie w dobrym kierunku, wciąga zimne, wręcz lodowate powietrze, a potem chowa głowę w trawie, prawie w niej znikając. Za suką, równie miarowo, równie powoli, brnie przewodniczka, w zaparowanych okularach, czapie i puchowej kamizelce. Za nimi idzie sędzia, łapiąc czapeczkę, cudem chyba jakimś jeszcze trzymającą się głowy. Jeszcze jedno załamanie, jedna prosta, jeden przedmiot. Oby dały radę. Na skraju łąki, równie zziębnięci, czekają pozostali zawodnicy i kibice. Patrzą w niebo, patrzą na tropiącego psa i jeszcze raz w niebo. To już wszystko, czy pogoda zafunduje nam kolejne niespodzianki? Z niedalekiej obory przyglądają się z niedowierzaniem krowy. Niektóre z nich to rekordzistki w swojej branży, wiele już w życiu widziały, ale takich cudaków nie. Przejeżdżający obok nas ogromy traktor z przyczepą zwalnia prawie do zera. Nie wiem, czy dlatego, że trudno mu przejechać wzdłuż zaparkowanego przy polnej drodze szpaleru samochodów, czy po to, by przyjrzeć się ludziom błądzącym po polach mimo tej, nomen-omen, pogody pod psem. Obstawiam to drugie i tylko się łudzę, że to to co wzięłam za podziw w jego oczach, nie było tak naprawdę politowaniem. W innej części pola zawodnicy IPO-FH walczą z oziminą i pogodą. Nie jest łatwo. Ale to w końcu kwiecień. Polski kwiecień. Wręcz przysłowiowo przysłowiowy polski kwiecień.

W „domku na wodzie”, w którym zorganizowano sekretariat zawodów, na szczęście czeka na nas ciepła herbata, kawa, ciasto i domowej roboty smalec. Chleb przeznaczony dla wszystkich chytrze wożę ze sobą w aucie, ufam więc, że dzięki temu trochę smalcu jeszcze dla mnie zostanie.

Chciałabym obejrzeć każdy ślad i kibicować każdej konkurencji, ale nie posiadając zdolności bilokacji, muszę zadowolić się jednym przejściem naraz. Szkoda.

Drugiego dnia pogoda dopisała, choć wiatr wiał dalej, z przodu, z tyłu, z boku. Mam wrażenie, że hulał z każdego kierunku jednocześnie i wywijał potężne piruety, zamieniając gładką jak stół, wydawałoby się, że zabronowaną specjalnie na nasze przybycie orankę w pylistą pustynię. Pył właził wszędzie, do gardła, do nosa i w ubrania. Szacunek tym większy dla psów, które tego dnia startowały. W takich warunkach pierwszy polski hovawart, ATIKA Wyspa Hovawartów, zaliczył ślad FH-1.

ATIKA Wyspa Hovawartów z Hanią

Prócz Atiki w zawodach brało udział jeszcze 6 hovawartów, które tym samym były drugą (po owczarkach niemieckich) najliczniej reprezentowaną rasą. ATIKA Wyspa Hovawartów i SANTEK von der Hausbergkante startowali w FH-1, GIALOTTA von den Sechs Linden w FPr-1, IULA SUN des Leus Altiers i HARLEY SUN des Leus Altiers w FPr-2, a SAPHIRA Animagus i WITKA Las Księżniczek w FPr-3. Niektórym powiodło się bardziej niż innym: Atika zabłysła w FH-1, Witka zaliczyła ślad Fpr-3, a Harley Sun Fpr-2.

Trudno powiedzieć, kto wygrał zawody, bo przecież każda z konkurencji miała swoich zwycięzców, a niezależnie od stopnia trudności, każda z par była najlepsza na etapie, na którym obecnie się znajduje. Najspawiedliwiej byłoby powiedzieć, że wygrały psy. Każdy z osobna i wszystkie razem. Dzielne, wierne, mądre. Szczęśliwi ludzie, którym dane z nimi obcować.

Wyjeżdżając, spoglądałam tęsknie na te bezkresne pola, na łąki, na oranki. I szczerze zazdrościłam tym, którzy mają to wszystko na wyciągnięcie ręki. Tyle dobra nie może się zmarnować. Nie może. Zatem nie mówię żegnajcie, ale do zobaczenia.

 

autorka tekstu: Ewa Mleczko
autorka zdjęć: Kasia Godlewska

więcej zdjęć z zawodów: TUTAJ

Pełne wyniki zawodów dostępne są na stronie Klubu Owczarka Belgijskiego

 

Migawki

Jeśli Google nie ściemnia (a dlaczego miałoby ściemniać w tak ważnej sprawie?), to imię naszego najnowszego reproduktora oznacza w językach skandynawskich "odważny". Wprawdzie, skoro miot był na M, a skojarzenie miało być nordyckie, można było go nazwać "Muminek", ale niech będzie, Modig rzeczywiście brzmi poważniej (i odważniej!). Zapraszamy więc do bliższego poznania MODIGA Unalome.