Opowiada Kasia
Moim skromnym zdaniem, szczeniak na wakacje to cudowna sprawa! Okres letni i wakacje to doskonały czas na rozpoczęcie przygody z hovkiem! Więcej wolnego czasu, długi dzień i piękna, letnia pogoda sprzyjają temu, by wspólnie z małym hovkiem poznawać świat, cieszyć się sobą i uczyć się siebie nawzajem. Szczeniak mający możliwość towarzyszenia swej nowej rodzinie podczas wakacyjnych wojaży w sposób naturalny i niewymuszony przechodzi kolejne etapy socjalizacji (oczywiście należy je odpowiednio dawkować ;-)).
A teraz odrobina własnych doświadczeń... Moja rodzina wakacje spędza w sposób aktywny, do naszych ulubionych "dyscyplin" należy żeglarstwo, a właściwie spokojne bujanie się od bindugi do bindugi, wielogodzinne spacery po lesie, delektowanie się ciszą i pięknem otaczającej przyrody... Nie wyobrażam sobie nawet, by podczas takich wakacji nie było przy nas psa! Nasz Filip, już jako czteromiesięczne szczenię odbył swój pierwszy (a w sumie był na żaglach 8 razy) rejs szlakiem mazurskich jezior. Miał sposobność przebywania zarówno w dużych skupiskach ludzkich, jak i w dziczy i do perfekcji opanował sztukę poruszania się po pokładzie. Wprawdzie Reda pojawiła się w naszym domu u kresu wakacji, jednak już kolejne, jako niespełna roczna suczka, spędziła z nami pod żaglami. Mimo iż w jej przypadku aklimatyzacja trwała nieco dłużej, początkowe zdziwienie i chęć nieustannego stróżowania (każda boja unosząca się na wodzie była mocno podejrzana ;-)) zostały zastąpione spokojną obserwacją otoczenia, a także wielką radością wynikającą z możliwości taplania się w wodzie i korzystania ze swobody! Już podczas kolejnych wakacji spędzanych pod żaglami, Reda zachowywała się jak na prawdziwego hovka-żeglarza przystało (żeglarskie imię przecież do czegoś zobowiązuje ;-)) i zgrabnie poruszając się po pokładzie, czuwała nad naszym bezpieczeństwem.
Pozdrawiam, Kasia
PS. Na fotkach pierwsze rejsy Filipa i Redy. Przepraszam za słabą jakość zdjęć Filipa - w 1998 r. aparaty cyfrowe nie były w powszechnym użyciu.
PS 2. Dodam jeszcze, że znalezienie wakacyjnych miejsc noclegowych przyjaznych psu nie jest wcale takie trudne. Dwa lata temu zorganizowaliśmy sobie "objazdówkę" – Bagna Biebrzańskie, Białowieża, okolice Augustowa, Czarna Hańcza, Bałtyk (Mikoszewo) – wszędzie zostaliśmy przyjęci, pies nie stanowił problemu. Nocowaliśmy w hotelu należącym do Dyrekcji Białowieskiego Parku Narodowego, dostaliśmy zgodę na wejście z psem na teren Biebrzańskiego Parku Narodowego (warunek: kaganiec, smycz i zero szczekania), pies na dzikiej plaży nie stanowił problemu... Trzeba tylko chcieć i wszystko dobrze zaplanować! Polecam, warto!!!!!
tekst i zdjęcia: Katarzyna Rożniewska
hodowla z Połomskiego Uroczyska
« poprzednia | następna » |
---|